sobota, 25 sierpnia 2012

Polecam!!!

Obejrzyjcie i przeczytajcie. Wciąga.
 *Link zwiastunu: LINK
  *Link zwiastunu: LINK 


POLECA, A ZWIASTUNY SĄ ŚWIETNE!!!!!

sobota, 18 sierpnia 2012

Musiałam to dodać!!!

Musiałam TO dodać!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jesteś początkującą piosenkarką. Masz pisać nową piosenkę z 1D. Gdy wchodzisz do studia i się uśmiechasz. (oto reakcja chłopaków)

Smutno mi!!!

Weście komentujcie. Wiecie jak mi smutno.

Bede pakać!!!!

Rozdział 6

-Co robicie?-spytał Zayn.
-Nudzimy się.-odpowiedział Hazza, właśnie kończymy robić kanapki.
-Gotowe.-powiedziałam do loczka. Wzięłam talerz z jedzeniem i poszliśmy do pokoju.
-O macie kanapki.-powiedział Niall zabierając nam pożywienie.
-Ej.-krzyknęłam.-To nasze.
- Widzę, że mówicie o sobie w liczbie mnogiej.- oznajmiła Dan.
-Jak stare dobre...AUU!!-przerwał Lou, bo właśnie oberwał poduszką od Stylesa. Niespodziewanie wszyscy zaczeli rzucać się poduszkami, jedyny Horan ewakułował się do kuchni z naszymi kanapkami.
-Spokój!-krzyknął Daddy- Siadajcie na kanapie! Już!-wrzasnął. Gdy wszyscy zajeli swoje miejsca, Liam oznajmił:
-Jutro jest u nas zebranie z menagerką. O 6:00 na kanapie. Zakaz spóżnień inaczej sroga kara. Pola!!- przeczytał esemesa.
-Jak to tak wcześnie.-powiedział ze zażenowaniem z głosie Zayn.-Ja nie wstane.
-Ja też.-dołączył się loczek.
-Pomogę ci.-pocałowałam go w usta.
-Dobra, to wstane.-zmienił zdanie. Wszyscy wubuchneliśmy śmiechem.
-Choć spać jest już późno.- powiedziałam ziewając.
-Ok.-zgodził się Hazza podając mi rękę.
-Dobranoc.-powiedziałam pozostałym. Poszłam do swojego pokoju umyć się i przebrać w piżamę. Po 10 minutach leżałam pod kołderką. Było mi strasznie zimno. Więc wpadłam na pewien pomysł. Pomyślałam,  że dzisiaj wogóle niespędzałam czasu z siostrami, a to do mnie wogóle nie podobne. Więc wstałam i udałam się do pokoju Daniell. Na korytarzu było ciemno, ale znałam drogę do pokoju Dan. To pokój trzy drzwi dalej. Byłam już miej więcej w połowie drogi, gdy na kogoś wpadłam. To była Elenor.
-Hej siora. Co ty  tu robisz?-spytałam zdziwiona.
-Tak sobie pomyślałam, że dzisiaj mało ze sobą gadałyśmy i chciałam do ciebie iść, a potem do Daniell.
-To choć już, bo mi zimno.- Weszłyśmy do pokojy Dan. Ta siedziała na łóżku i czytałam książkę. Gdy nas zobaczyła na jej ryjku pojawił się wielki uśmiech. Opowiedziałyśmy, dlaczego przyszłyśmy i tak przegadałyśmy 3 godziny. O 3.00 rano. Usnęłyśmy. Obudził mne dzwonek budzika o 4.36. Obudziłam dziewczyny. Przez całą noc spałyśmy razem i niepospadałyśmy z łóżka, to było dziwne. Miałyśmy wykonać plan, który wymyśleliłyśmy przed snem, a mianowicie jak obudzić chłopaków. Jeszcze w piżamach zwlokłyśmy się z łóżka i pobiegłyśmy po cichu do sali z instrumentami. Wzięłam girarę elektryczną i przenosny głośnik. Dziewczyny wzięły megafon i udałyśmy się na środek korytarza. Na hasło trzy, cztery ja zaczynam grać najwyższe dźwięki, Dan krzyczy przez megafon, w tym samym czasie pomagając El otwierać dzwi do sypialni chłopców.
-Dobra to 3,4 już.-powiedziałam i zaczełam grać. Dan i Elenor latały, krzyczały i otwierały dzwi do pokoji tych leni. Nagle przybiegł domnie Louis i zaczął zabierać mi gitare. Bez sprzeciwień oddałam mu. Wszyscy już wstali oprucz Hazzy.
-Zajme się tym.-szepnęłam widząc bezradą minę Elenor, która próbowała go obudzić. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na loczka zaczełam po nim skakać i niewiadomo co.
-Ogarnij się proszę cie Lou. Śniło mi się, że przyjechały do nas trzy laski i z jedną chodziłe, ale było super.-mruknął spod kołdry.
-Eehem-odkaszlnęłam. Hazza spojrzał się na mnie, ze zdziwieniem. Miał minę jakby treletubisia zobaczył.
-Cześć misiu.-pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ty to nie był sen, ale faza.-powiedział sam do siebie. Ja się tylko uśmiechnęłam i...

                                        

piątek, 17 sierpnia 2012

PRZEPRASZAM

Sory, ale dzisiaj chyba nie dodam nowego rozdział. Nie mam weny. SORY!!!!


To na pocieszenie:



                                                                   ZARRY IS A REAL
                                                                             jeeej

Mieszanka

Mieszanka!!!

Postanowiłam dodać trochę gifów.

*Zayn jest na wywiadzie. Widać, Ze jest znudzony i ma dość. Nagle słyszy twoje imie:


*Reporter: Słyszałem, że Larry Stylinson to fikcja. Na to Hazza:



*Idziesz chodnikiem i nagle zaczepia cię Harry, a za nim stoi reszta zespołu. Hazza się pyta
czy dasz mu swój numer telefonu. Ty dajesz mu karteczkę, uśmiechasz się i odchodzisz, a za tobą:



Mam tego jeszcze więcej, ale to narazie tyle.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 5

Zakręciła i wypadło na Danielle.
-Pytanie.-wybrała.
-To czy jakiś chłopak z tego domu, ci się podoba?-spytała Elenor z cwaniackim uśmiechem.
Danielle nie wiedziała co powiedzieć. Spojrzała pokolei na każdego z chłopaków i jej wzrok zatrzymał się na...Liamie. Uśmiechneła się do niego, a on to odwzajemnił.
-No może trochę Liam, za to że jest taki opiekóńczy i ciepły.-powiedziała z burakiem na ryjku.
-Dobrze.-powiedziała El-Teraz ty kręcisz. Położyłam głowe na kolanach Stylesa, a on zaczą głaskać mnie po głowie. Zamiast słuchać reszty rozkoszowałam się zapachem mojego ''chyba chłopaka''. Wtedy film mi się urwał...
   Gdy się obudziłam nie byłam w moim tymczasowym pokoju. Przewróciłam się na drugi bok i ujrzałam uśmiechniętą buźkę Harry'ego.
-Hej księżniczko, jak się spało?-spytał delikatnie mnie całując.
-Świetnie.-odpowiedziałam zakrywając twarz w rękach.- Mogę tak codziennie.-zaśmiałam się.
-To sie da załatwić.- obiecał.
-Kiedy zasnęłam?
-Prawdopodobnie kiedy Zayn zaczął podrywać ścianę.- zaśmiał się.
-Aha.-mruknęłam- Ciocia już jest?
-Tak,wróciła wczoraj o północy, ale jej nie zobaczysz, bo pojechała do jakiegoś radia ustalać kiedy będziemy mieli wywiady.-oznajmił.
-Dobra teraz się ubieramy i za chwile spotykamy na dole. Musimy się lepiej poznać.-zaproponowałam.
-Ok, ale najpierw buźak na pożegnanie.-powiedziął pokazując na usta. Podeszłam do niedo i namiętnie go pocałowałam. Po chwili nasze języki tańczyły jak oszalałe, wsunęłam ręce pod jego koszulkę, a on zaczą ściągać mi jego koszulke, którą pewnie założył mi przed snem. Wysunełam ręce spod jego koszulki i zabrałam jego dłonie z mojego ciała. Oderwałam się od niego niespodziewanie, a on nie wiedział o co chodzi.
-Wieczorem, kochanie.- oznajmiłam i wyszłam z jego pokoju. Gdy zamykałam drzwi usłyszałm wrzask Harry'ego:
-God, why?- miałam wrażenie, że jak to wykrzyknął było go słychać na drugim końcu Lonynu. Uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju. Wziełam długi relaksujący prysznic, ubrałam się w to, włosy związałam w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Zeszłam po schodach zobaczyłam smutnego Hazze.
-Co się stało, kocie?- spytałam z troską, dając mu buziaka na ''przywitanie''. Udałam się do kuchni zrobić sobie coś do żyrzcia.
-Nic tylko nie mogę doczekać sie wieczoru.-oznajmił smutny.
Oj tam!-zaśmiałam się- Chcesz coś do jedzenia?- spytałam robiąc sobie tradycyjne płatki.
-Nie, jadłem już.-powiedział lekko zdołowany. Siadłam mu na kolana z miską płatkó w ręce.
-Pomyśl sobie tylko, wieczorem wykopiemy pozostałych np. do kina, a my zostaniemy w domciu. Troche popływamy w baseniku-całus-trochę się pomiziamy-całus- a potem-całus-a potem... - całus- pójdziemy spać.-wpakowałam kolejną porcje płatków do buzi.
-Czemu spać? Mam inny plan-całus-basen i mizianie, jest dobre,ale zamiast-spania- całus- może byśmy trochę- całus - się zabawili-całus wiesz jak...-całus. Pokiwałam głową.
-Dobrze, ale teraz musimy się trochę poznać. Przecież nie pojdę do łóżka z nieznajomym.- wstałam odstawiłam miskę do zlewu i wróciłam do poprzrdniej pozycji, czyli u loczka na kolanach. Przez ponad 3 godziany siedzieliśmy tak i gadaliśmy. W tym czasie wszyscy ganiali się, jedli, grali, a my niezważając na nich gadaliśmy.
-Ziemia do kochasiów.-krzyknął Lou-Idziecie z nami na spacer?-spytał pakując do kieszeni z 10 marchewek. Spojrzałam się na Hazze, widać było, że chce zostać i rozpocząć swój plan z rana.
-Nie, raczej zostaniemy.-odpowiedziałam,
-OK, to my wrucimy tak po północy, bo jeszcze do kina może pójdziemy lub coś. Niebędziemy się kisili w domu.-ogłosiła Dan. Czułam, że wie, dlaczego nie chcemy iść.
-Spoko.-powiedział Harry. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Hazza zaczął mnie namiętnie całować.
-Choć na kanape.-szepnął przygryzając moją wargę. Pokiwałam głową. Wziął mnie na ręce, a ja obwiązałam go nogami. Żucił mnie na sofe. Nagle z słotkiego chłopczyka, przeobraził się w wściekłe zwierze. Wszedł na mnie, gdy już leżałam na kanapie tak, że był na górze i zaczął mnie ponownie całować. Włożyłam ręce pod jego bluzkę, a on już ściągał mi koszule i stanik, pomyślałam, że nie będe gorsza i zdjęłam z niego T-shirt i zaczęłam rozpinać mu spodnie. On w tym czasie dotygał moich piersi, czułam jak twardieją mi sutki. On uśmiechną się i zaczął je przygryzać i ssac. Wkońcu udało mi się zdiąć jego spodnie i zanim się obejrzałam byliśmy już nadzy. To nie był mój pierwszy raz więc wiedziałam co zrobić. Przewróciłam się tak, że on był podemną i zaczęłam go całować coraz niżej. Przez usta, do torsu i pępka. Słyszałam jego cich pomruki. Wziełam jego ''przyjaciela'' do rąk i czaczełam go pocierać. Wiedziałam, że jest mu dobrze. Potem przeszłam do kolejnej fazy, wsadziłam jego ''hazzonde'' do buzi i zaczęłam robić nim okrężne ruchy. Potem zaczęłam go ssać i przygryzać. Słyszałam tylko coraz głośniejsze jęki loczka. Po 20 minutach wyjęłam ''go'' z buzi i zaczęłam całować harrego w drodze powrotnej do ust. On zwinnie przekręcił się, że teraz był na górze. Cały czas mnie całował. Nagle poczułam ''go'' w sobie, oderwałam się od Hazzy i krzyknęłam z całej siły. Myśłam, że mnie rozerwie, gdy trochę się opanowałam spojrzałam na niego. Wyglądał na dumnego z siebie, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Znów zaczął mnie całować. Coraz bardziej przyśpieszał. Oderwał się odemnie, abym mogła swobodnie krzyczeć.
-Mocniej!-wysapałam, a ten tak zrobił. Włączył pełne obroty wygiełam się w łuk i złapałam loczka za włosy, przyciskając go jeszcze mozniej do siebie i zaczęłam cicho pomrukiwać Czułam, że zaraz dojde i on też. Nagle poczułam coś ciepłego w sobie. Spuścił się we mnie. Niezabespieczyliśmy się, miejmy nadzieję, że nic z tego nie będzie. Zachwile ze mnie wyszedł. Poczułam się pusta, tak jakby zabrano mi część mnie, wtedy zrozumniałam, że to z nim chce być do końca życia, że jest moim tlenem. Bez niego nie mogę żyć. Pocałował mnie namiętnie i położył się obok.
-To był najwspanialszy orgazm w moim życiu.-przyznał patrząc mi w oczy. Ja się tylko uśmiechnęłam i wstałam, aby się ubrać. Po 10 minutach nie było śladu po wcześniejszych wydarzeniach, które odbywały się w salonie na ulubionej kanapie Zayn'a. Usiedliśmy na sofie i zaczeliśmy oglądac jakiś denny serial, co raz się całując.
-Głodna jestem.-przerwałam tą wspaniałą chwilę. Hazza wstał i podał mi ręke. Zrobiłam co kazał i poszliśmy do kuchni zrobić sobie kanapki. Wczasie, gdy byliśmy pochłonięci tą zajmującą pracą, przyszli pozostali.
-Co robicie?-spytał...





   Tak się zastanawiam czy nie usunąć bloga. Nie komentujecie, a mi naprawde zależy, aby pisać. Lubie to.

PS. ten rozdział pisałam 3 dni, nie mogłam przebrnąć przez fragment +18.

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 4

 Gdy Liam się na mnie spojrzał i zauwarzył łyżeczkę to zaczął płakać, a ja nie wiedziałąm o co chodzi. Zayn i Niall podbiegli do Liam'a, a Harry i Louis zabrali mnie da górę.
-O co chodzi?-spytałam, gdy byliśmy już w moim pokoju.
-Hazza zostań tu z nią, a ja idę zobaczyć co z Liamem.-oznajmił Lou. Harry pokiwał głową i odwrócił się w moją stronę.
-Styles, do cholery o co tu chodzi?- spytałam prawie płacząc. Widać, że nie wiedział co powiedzieć.
-Styles!-wrzasnęłam. Uśmiechną się.
-Niedługo to nazwisko, będziesz krzyczała w nocy.- oznajmił z łobuzerskim uśmiechem.
-Czy ty coś sugerujesz?-spytałam zaskoczona. On tylko podszedł i zaczął mnie namiętnie całować, ale jakoś nie protestowałam, gdy musnął pierwszy raz moje usta przeszło mnie miłe uczucie. Gdy się oderwaliśmy ukoronował tą chwile pojedyńczymi, krótkimi musnięciami moich ust. Uśmiechnęłam się, a on t odwzjemnił.
-Przepraszam za to na lotnisku. Nie wiem co we mnie wstąpiło.- spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Nie przepraszaj, to moja wina. Poprostu jak cię zobaczyłem to... to- jąkał się,
-To co?-spytałam zachęcająco.
-Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?- spytał zawstydzony.
   Przysunełam się do niego i musnęłam jego usta.
-Czy taka odpowiedz, wystarczy?- spytałam odrywając się od niego. Pokiwał głową.
-Oco chodzi z Liamem?-zmieniłam temat.
-Ma poprostu lekką fobie. Boi się łyżek.-oznajmił.
-Aha. Musze go przeproszić. Idziemy do reszty?-zaproponowałam.
-Jasne.- wiziął mnie za ręke i ruszył na dół. Nagle zatrzymał sie przed schodami.- Czy to co zdarzyło się przed chwilą oznacza, że jesteśmy razem?-spytał niepewny.
-Raczej tak.- zaśmiałam się.
-To dobrze.-powiedział i zaczą schodzić po schodach trzymają mnie za ręke.
-Liam przepraszam cie bardzo, ja nie wiedziałam.- powiedziałm, gdy zobaczyłam już chłopaka.
-Nic się nie stało rozumiem.-wtedy spojrzał się na moje i Harrego splecione ręce. Potem spojrzał się na mnie z wielkim znakiem zapytania na twarzy. Ja tylko się uśmiechnęłam i przytuliłam Liama. Gdy weszliśmy do salonu wszyscy tam byli.
-Hej.-powiedziałam. Puściłam Harrego ręke, on usiadł, a ja mu wskoczyłam na kolana. Wszyscy się na nas patrzyli.
-Czy ty właśnie, siedzisz na kolanach Hazzy?-spytała Dan.
-Powiem wam tylko tyle.-po tych słowach pocałowałam delikatnie loczka.
-Aha, rozumiemy.-powiedział Niall.
-Jak to się stało, że jeszcze przed chwilą chciałaś go zabić, a teraz go całujesz,co?-spytał  Zayn.
-Maaaagia.-powiedziałam
-Jesteśmy razem.-oznajmił loczek.
-Czy ty mnie właśnie zdradzasz?-spytał z niedzowierzeniem Lou.
-Przykro mi kochanie on jest teraz mój.-zwróciłam się do Marchewki.
-Co robimy?-spytała Elenor.
-Gramy w butelke!-krzykną Zayn, wyciągając butelkę zza pleców. Skąd on ją wziął?
-OK.-powiedziała Dan. Usiedliśmy w kółku na dywanie i zaczeliśmy gre.
-Kręci najstarszy, czyli ja.- krzyknął Louis.
-Hola, hola!- pochamowała go El.
-Co?-powiedział Lou.
-Kto, powiedział, że jesteś najstarszy?-powiedziała z uśmiechem.
-Kiedy się urodziłaś?-spytał.
-W styczniu.-odpowiedziała.
-Oddaje honory. Ty kręcisz.-podał jej butelkę.
Zakręciła i wypadło na...


Rozdział 3

-Mamy tak stać czy może już pójdziemy do was.- spytała Dan.
-A tak jasne, choćcie za nami.- odpowiedział Zayn. Zaczeli już iść do wyjścia, gdy Elenor głośno odchrząkneła. Chopcy odwrócili się w naszą stronę.
-Nie pomożecie nam, bo wiecie te waliski są jednak duże.- powiedzia El. Chciało mi się śmiać z ich buraków na twarzy, ale się opanowałam. Bez słowa zabrali bagaże i udali się do samochodu.
-I jak pierwsze wrażenie, dziewczyny?- spytałam je.
-Kiepsko. Bardzo kiepsko.- odpowiedziała z uśmiechem El.
Kiedy byłyśmy już koło samochodu jak dżentelmeni otworzyli nam drzwi i przepraszająco się uśmiechneli.
-Dziękuje.- odpowiedziałam i wsziadłam do auta.
-Co będziecie dzisiaj robić?- spytał Liam.
-Jeszcze nie wiemy.- odpowiedziała Danielle.
-Możemy was oprowadzić po Londynie, jak chcecie oczywiście.- zaproponował Louis, który właśnie kierował.
-Raczej nie skorzystamy, ale dziękujemy.- odpowiedziałam.
Reszte drogi spędziliśmy w ciszy. Po dwudziestu minutach już byliśmy. Moge szczerze powiedzieć, że mieli niezły dom. Chłopcy wyjeli nasze walizki i prowaszili nas w strone willi. Po otworzeniu ujrzałam salon połączony z kuchnią. Dalej były jakieś dzrzwi i zakręcone schody. Przyznam, że dom był ładnie urządzone.
Chłopcy powiedzieli nam, gdzie co się znajduje i zaprowadzili nas na górę. Ujrzałam korytarz, było tam bardzo dużo drzwi, ale cóż musi się tu momieścić 9 osób. Lou z Harry mieli moje walizki więc poszłam za nimi. Weszli do pięknego, nowoczesnego pokoju. Był idealny.
-Czuj się jak u siebie.- powiedział Lou i wyszli.
   Postanowiłam się rozpakować. Po pół godziny, skończyłam. Wzięłam prysznic i przebrałam się w to . Postanowiłam udać się na dół. Dziewczyn jeszcze nie było. Siadłam na kanapie obok Nialla, który właśnie konsumował żelki. Sięgnęłam ręką, aby wziąść kilka. Gdy zorientował się co właśnie zrobiłam, odezwał się;
-Ej!-krzyknął.
-Co?-spytałam konsumując gumowe węże.
-Czy ty zabrałaś mi właśnie żelki?-spytał.
-No tak.-przyznałam niepewnie.
-Wiesz, że musisz ponieść kare?- spytał z głupim uśmieszkiem.
   Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go w polik.
-Czy takie przyprosiny pasują?-spytałam z bananem na ustach.
-Chyba tak.-powiedział lekko oszołomiony tym co stało się przed chwilą.
-Ej! Moge czuć się jak u siebie, czyli np. moge sobie teraz iść i coś wziąść do jedzenia?-spytałam niepewna.
-Tak, jasne, ale musisz dawać coś od siebie, czyli np. gotować, OK?-oznajmił Zayn.
-OK.-zgodziłam się, wstając z kanapy i kierując się do kuchni po coś do jedzenia. Wzięłam słoik nutlli i łużeczkę i weszłam spowrotem do salonu. Gdy Liam się na mnie spojrzał i zauwarzył łyżeczkę to...






czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 2

2.Wpadka

  ... Mina Elenor nic nie mówiła. Już się przestraszyłam, że nic z naszego wyjazdu nie będzie.
-Aaa!- zaczeła wrzeszczeć El- Ciocia powiedziała, że przez pierwzy miesiąc, będziemy mieszkać razem z nią w domu tego zespołu, bo u niej jest krótki remont. Nie mówiła nic mamie, żebyśmy mogły przyjechać . Więc jak mama będzie dzwoniła to mamy mówić, że jesteśmy u cioci.- wręcz to wykszyczała.
-Czemu tak wrzeszczysz?- spytała nie wiedząc o co chodzi Dan.
-Ciotka powiedziała, jakby nie miała nażeczonego to by któregoś z nich poderwała. Z tego co ciocia powiedziała to są to niezłe ciacha od 18-21 lat- od skakania po pokoju już się zdyszała.
-Wiecie co, mam pomysł. Ignorujmy ich przez przynajmiej tydzień. Jestem ciekawa jak się zachowają.- wypowiedziała swoją złotą myśl Dan.
-Wiecie co, to może wypalić.- wtrąciłam.
-OK!-zgodziła się Elenor.- Dobra do łóżek bo jutro wcześnie wstajemy.
   Wolnym krokiem, każda poszła do swojego królestwa. Po wykonaniu wieczornej toalety, przebrałam się w piżame i położyłam do łózka.
   Nazajutrz wstałam i po porannej toalecie ubrałam się w to, a włosy lekko podkręciłam. Po skończeniu przygotowań wzięłam walizki i poszłam na dół. Dziewczyny już tam były. El miała na sobie to i miała tak jak ja podkręcone lekko włosy, a Danielle miała na sobie to i miała swoją słynną burze loków. Były już gotowe wsiadłyśmy do taksówki i po chwili byliśmy już na lotnisku.
Po otprawie i zapłaceniu za nadbagaż, bo łącznie miałyśmy 12 walizek, siedziałyśmy w samolocie. Po wystartowaniu, każda z nas włożyła sobie słuchawki w uszy i poszła spać.
   -Porosimy wszystkich o zapięcie pasów. Za chwile podchodzimy do lądowania.- ze snu wyrwał mnie głos stewardessy. Spojrałam się siostry, a te z zachwytem wymalowanym na twarzy wgapiały się w okno. Spojrzałam się tem gdzie dziewczyny i zdobayłam się jedynie na ciche:
-Wow!
   Moim oczom ukazały się piękne widoki Londynu. Po bespiecznym wylądowaniu i zabraniu bagaży do czego potrzebny nam był wielki wózek, bo byśmy tego same nie zabrały. Udałyśmy się do holu głównego lotniska. Ja i Danielle zaczełyśmy się rozglądać po lotnisku, Elenor poszła zadzwonićdo cioci, że już jesteśmy. Po 5 min. doszła do nas.
-Ciocia nie mogła przyjechać, bo ma jakieś warzne rzeczy do załatwienia, ale mieli po nas przyjechać ci chłopcy z jej zespołu. Mamy ich rozpoznać po jakimś transparencie z napisem Smith. Ok?- oznajmiła El.
-Dziewczyny patrzcie.- powiedziała cich Dan.
   Odwruciłyśmy się w stronę, gdzie patrzyła Danielle. ''To na pewno oni''- pomyślałam.
-A więc chodzcie- zaproponowałam i razem z dziewczynami zaczęłam ciągnąć wózek z walizkami. Stanełyśmy na przeciwko nich, a oni dopiero nas zauważyli.
-Hej!-powiedziałam nieśmiało-Czy wy jesteście...-niedokączyłam, bo przerwałał mi lokowaty.
-Tak, jesteśmy One Direction i chętnie zrobie sobie z wami zdięcia. Choć czekamy tu na jakieś siostrzenice menadżerki, to jeśli wdały się w jej urode i rozmiary to nawet nie będą dorównały wam do pięt, ślicznotki.-oznajmił głupio się przy tym śmiejąc.
-Dan, trzymaj mnie, bo ja zaraz mu coś zrobie.-oznajmiłam przez zaciśnięte zęby.
Danielle rzuciła bagaże i podbiegła do mnie.
-Spokojnie. Już cicho ciii...- uspokajała mnie.- Lepiej?
Pokiwałam głową na znak, że tak. Odsunełam się od niej i głośno i wyrażnie oznajmiłam tej rozpieszczonej gwiazdeczce, która stoi i nie wie oco chodzi, co teraz o nim myśle. Odwruciłam się do niego:
-Dla twojej wiadomości trenowałam, kiedyś boks i powiem szczerze, że umniem dowalić, a moje piękne siostry trenowały karate i skończyły z czarnym pasem, więc jeśli jeszcze raz obrazisz moją rodzine lub moich przyjaciół to tak cie załatwie, że twoja piękna bużka nie będzie taka piękna. Jasne?-powiedziałam szeroko się uśmiechając.- Jakieś pytania?
-Czy masz chłopak?- powiedział loczek.
-Ogarnij się Harry, bo ja się jej już boje.- powiedział chłopak w bluzce w paski.-Czy wy macie na nazwisko Calder.
   Nareście się jakiś mądry trafił.
-Tak.- Pokiwała głową El.
-Więc jestem Niall- powiedział blondyn- to jest Zayn, to Louis, to Liam, a ten co ledwo uszedł życiem to Harry.- mówiąc pokazywał kolejno ręką.
-Jestem Amy, to Danielle, czyli Dan, a to Elenor, czyli El.- powiedziałam.
-Miło nam.-uśmiechneła się Dan.
-Będziemy tak stać, czy...




  Myśle,że to jest bezndziejne, ale coż opinia należy do was.                                            

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 1

1. NOWE ŻYCIE

-Wstawaj!-poczułam jak ktoś mną podsząsa-Amy, obudz się! Hej!- ten ktoś nie dawał mi spokoju.
-Co jest?- powoli zaczęłam otwierać oczy.Tym ktosiem była moja siostra Elenor.
-Rodzice wyjechali, co nie?-pokiwałam głową na znak potwierdzenia- No i ja dzisiaj rano jak się obudziłam to poszłam do kuchni się napić kawy. Se jeszcze nie przytomna nalewam tej kawy i siadam przed telewizorem. Zobaczyłam, że na ławie jest list. To postanowiłam go przeczytać. Wziełam do ręki i otworzyłam i... - nie dokończyła, bo przerwała jej nasza druga siostra, właśnie wbiegająca do mojego pokoju.
-Sama zobacz!-wrzasnęła i podsadziła pod nos białą kopertę.
Zabrałam ją Danielle i powoli przeczytałam treść wiadomości.
                                                              
                                                                ''Drogie Córcie''
   Chcielibyśmy was poinformować, że rano szef taty zadzwonił i powiedział, że nieoczekiwanie tata i ja będziemy musieli zostać dłużej w Chinach, niż planowaliśmy. Prawdopodobnie wrócimy za cztery miesiące, wiem, że to nie tak długo jak ostatnio i wiem, że sobie poradzicie, ale mamy dla was propozycje. Wiemy jak chcecie pojechać do Londynu, więc jak chcecie to możecie na te cztery miesiące wyjechać do cioci Poli do Londynu. Rozmawialiśmy już z ciocią, zgodziła się. Jak postanowicie, że lecicie to zadzwońcie
                                                                                                                        BUZIAKI RODZICE 
  Siedziałam na łużku i nie wiedziałam co się dzieje. Nagle zaczełam piszczeć jak głupia, a do mnie dolączyły moje siostry. Piszczłyśmy i skakałyśmy tak chyba z 10 min.. Gdy się wreście ogarnełyśmy, spytałam:
-Dzwoniłyście już?
-Tak.- powiedziały chórem, na co się zaśmiałyśmy.
-A wogóle kto to ta ciocia Pola?-spytalam
-To jakaś kuzynka mamy, byliśmy kiedyś u niej. Jest chyba menadżerką kaiedoś zespołu One Malekszyn, czy coś.-oznajmiła El.
-Ale fajnie.Nie moge się już doczekać...Zaraz ,zaraz za co my będziemy tam żyć chyba nie za pieniądze cioci?-spytała Dan.
-Nie mówiłam wam?-pokręciłyśmy przecząco głowami- To tak.Rodzice zostawili nam cztery karty kredytowe. Na niebieskiej jest 20.000 dla nas wszystkich. A na pozostałych jest po 10.000 i każda ma swoją taką karte.Wszystkie wziełyśmy te cuda, a wspólną El. Spojrzałyśmy na siebie nawzajem. Czasami wydaje mi się, że umniemy czytać sobie w myślach. Wyszczerzyłyśmy sie jak głupi do sera. Zerwałyśmy sie na równe nogi. Dziewczyny poleciały do swoich pokoi, a ja dorwałam sie do szafy.Wyciągnęłam ciuchy. Poleciałam jeszcze szybko po walizki i wziełam się za pakowanie. Poukładałam ubrania w jedną dużą i jedną małą walizkę. Buty do kolejnej walizki, a kosmetyki i inne potrzebne rzeczy do czwartej. Szczerze mówiąc to po 3 godzinach byłam spakowana. Spojrzałam na zegarek już dochodziła 15. Udałam się do salonu, Danielle już tam była. Usiadłam obok niej na kanapie.
-Może wyrwiemy jakieś ciacha, co?- spytała z bananem na ryjku.
-Wy może tak.-powiedziałam.
-Ale,jak to, a ty to co?- spytała zdziwiona.
-Poprostu nie chce. Poco mi to?- zaśmiałam się.
-Jeszcze poznasz jakiegoś przystojniaka i zmienisz zdanie.- oznajmiła Dan.
-Może i tak...
   Naszą rozmowę przerwała El. Weszła do pokoju z telefonem przy uchu i z kimś zaciekle dyskutowała:
-Tak nie mamy nic przeciwko. Nic się nie stało. Naprawde....-cisza- Rozumiem.- znowu cisza- One Direction. Już zapisuje tak, tak. -cisza- Nie nigdy o nich nie słyszałyśmy.Dobrze. Do zobaczenia.-koniec rozmowy.
-I co?-spytałam...

Bohaterzy

363381-11-1264512285919.jpgAmy Calder, 16 lat. Wolna, pełna życi, głośna nastolatka.
Słucha rocka.
Ma śliczny głos, potrafi grać na gitarze, fortepianie, skrzypcach i perkusji.
Ma własny dziewczęcy styl.
Kocha muzykę, kurczaka i swoją paczkę . Singielka.
Jej przyjaciele to siostra Daniell(19), siostre Elenor(21),  oraz Mia(17) i Alice(20) .



Elenor Calder, 21 lat. Podobna z charakreru do Amy i Daniell. Choć dzieli je różnica wiekowa i wygląd są jak ta sama osoba.El  lubi modę
i kocha rysować. Słucha wszystkiego. Jest odpowiedzialna, ale lubi
zaszaleć. Ma świetne poczucie humoru. Singielka. Kocha swoje siostry. Jej przyjaciele to oczywiście rodzeństwo i Mia i Alice.










Danielle Calder, 19 lat. Kocha swoje siostry. Jej hobby to taniec i podróże.  Słucha pop'u. Singielka. Ma kręcone włosy po babci, które próbuje ujażmić. Jest bystra i przebiegła. Lubi imprezować. Kocha gotować. Jest najwyższa z siustr. Ukrywa to, że ładnie śpiewa. Nie przeżyje bez słodyczy. Jej przyjaciółki to oczywiście siostry i Mia oraz Alice.













Harry Styles, 17 lat. Należy do boysbandu One Direction.
Ma zniewalająco piękny uśmiech i kręcone loczki.
Biegle mówi po francusku. Lubi nosić marynarki.
Jest inteligętny i uroczy. Potrafi być romantyczny. Ma poczycie humoru. Niezły z niego flirciasz.      









Louis Tomlinson, 21 lat. Członek One Direction. Lubi dziewczyny, które jedzą marchewki. Nosi bluzki w paski,
szelki, czerwone spodnie i Toms'y. Jest zabawny i nigdy 
się nie nudzi. Ukrywa przed światem, że jednak jest 
lalusiem.       












imageZayn Malik, 19 lat. Kocha siebie samego.Jest sympatyczny i kochany.
 Jego fryzura mierzy 6 cm,Jest muzumaninem i jest z tego dumny.
Przed lustremspędza więcej niż niejedna dziewczyna.
Jest najwięszym lalusiem świata.
Kocha jeść kurczaki.








         

 
Liam Payne, 19 lat. Jest zespołowym Daddy'm, ponieważ jest najodpowiedzialniejszy i najspokojniejszy. Ma jedną nerkę i dlatego nie meże pić alkocholu. Przemiły facet ze swoimi zasadami. Umie grać na fortepianie i uczy się
grać na gitarze.








Niall Horan, 19 lat. Farbowany blądasek. O pięknych niebieskich oczach. Musi nosić aparat na zęby. Kocha jedzenie. Je za trzech, ale wogóle nie tyje. Jest najniższy z zespołu. Ma dużo kompleksów co do siebie, Choć każdy wie że jest wspaniałym chłopakiem.