poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 5

Zakręciła i wypadło na Danielle.
-Pytanie.-wybrała.
-To czy jakiś chłopak z tego domu, ci się podoba?-spytała Elenor z cwaniackim uśmiechem.
Danielle nie wiedziała co powiedzieć. Spojrzała pokolei na każdego z chłopaków i jej wzrok zatrzymał się na...Liamie. Uśmiechneła się do niego, a on to odwzajemnił.
-No może trochę Liam, za to że jest taki opiekóńczy i ciepły.-powiedziała z burakiem na ryjku.
-Dobrze.-powiedziała El-Teraz ty kręcisz. Położyłam głowe na kolanach Stylesa, a on zaczą głaskać mnie po głowie. Zamiast słuchać reszty rozkoszowałam się zapachem mojego ''chyba chłopaka''. Wtedy film mi się urwał...
   Gdy się obudziłam nie byłam w moim tymczasowym pokoju. Przewróciłam się na drugi bok i ujrzałam uśmiechniętą buźkę Harry'ego.
-Hej księżniczko, jak się spało?-spytał delikatnie mnie całując.
-Świetnie.-odpowiedziałam zakrywając twarz w rękach.- Mogę tak codziennie.-zaśmiałam się.
-To sie da załatwić.- obiecał.
-Kiedy zasnęłam?
-Prawdopodobnie kiedy Zayn zaczął podrywać ścianę.- zaśmiał się.
-Aha.-mruknęłam- Ciocia już jest?
-Tak,wróciła wczoraj o północy, ale jej nie zobaczysz, bo pojechała do jakiegoś radia ustalać kiedy będziemy mieli wywiady.-oznajmił.
-Dobra teraz się ubieramy i za chwile spotykamy na dole. Musimy się lepiej poznać.-zaproponowałam.
-Ok, ale najpierw buźak na pożegnanie.-powiedziął pokazując na usta. Podeszłam do niedo i namiętnie go pocałowałam. Po chwili nasze języki tańczyły jak oszalałe, wsunęłam ręce pod jego koszulkę, a on zaczą ściągać mi jego koszulke, którą pewnie założył mi przed snem. Wysunełam ręce spod jego koszulki i zabrałam jego dłonie z mojego ciała. Oderwałam się od niego niespodziewanie, a on nie wiedział o co chodzi.
-Wieczorem, kochanie.- oznajmiłam i wyszłam z jego pokoju. Gdy zamykałam drzwi usłyszałm wrzask Harry'ego:
-God, why?- miałam wrażenie, że jak to wykrzyknął było go słychać na drugim końcu Lonynu. Uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju. Wziełam długi relaksujący prysznic, ubrałam się w to, włosy związałam w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Zeszłam po schodach zobaczyłam smutnego Hazze.
-Co się stało, kocie?- spytałam z troską, dając mu buziaka na ''przywitanie''. Udałam się do kuchni zrobić sobie coś do żyrzcia.
-Nic tylko nie mogę doczekać sie wieczoru.-oznajmił smutny.
Oj tam!-zaśmiałam się- Chcesz coś do jedzenia?- spytałam robiąc sobie tradycyjne płatki.
-Nie, jadłem już.-powiedział lekko zdołowany. Siadłam mu na kolana z miską płatkó w ręce.
-Pomyśl sobie tylko, wieczorem wykopiemy pozostałych np. do kina, a my zostaniemy w domciu. Troche popływamy w baseniku-całus-trochę się pomiziamy-całus- a potem-całus-a potem... - całus- pójdziemy spać.-wpakowałam kolejną porcje płatków do buzi.
-Czemu spać? Mam inny plan-całus-basen i mizianie, jest dobre,ale zamiast-spania- całus- może byśmy trochę- całus - się zabawili-całus wiesz jak...-całus. Pokiwałam głową.
-Dobrze, ale teraz musimy się trochę poznać. Przecież nie pojdę do łóżka z nieznajomym.- wstałam odstawiłam miskę do zlewu i wróciłam do poprzrdniej pozycji, czyli u loczka na kolanach. Przez ponad 3 godziany siedzieliśmy tak i gadaliśmy. W tym czasie wszyscy ganiali się, jedli, grali, a my niezważając na nich gadaliśmy.
-Ziemia do kochasiów.-krzyknął Lou-Idziecie z nami na spacer?-spytał pakując do kieszeni z 10 marchewek. Spojrzałam się na Hazze, widać było, że chce zostać i rozpocząć swój plan z rana.
-Nie, raczej zostaniemy.-odpowiedziałam,
-OK, to my wrucimy tak po północy, bo jeszcze do kina może pójdziemy lub coś. Niebędziemy się kisili w domu.-ogłosiła Dan. Czułam, że wie, dlaczego nie chcemy iść.
-Spoko.-powiedział Harry. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Hazza zaczął mnie namiętnie całować.
-Choć na kanape.-szepnął przygryzając moją wargę. Pokiwałam głową. Wziął mnie na ręce, a ja obwiązałam go nogami. Żucił mnie na sofe. Nagle z słotkiego chłopczyka, przeobraził się w wściekłe zwierze. Wszedł na mnie, gdy już leżałam na kanapie tak, że był na górze i zaczął mnie ponownie całować. Włożyłam ręce pod jego bluzkę, a on już ściągał mi koszule i stanik, pomyślałam, że nie będe gorsza i zdjęłam z niego T-shirt i zaczęłam rozpinać mu spodnie. On w tym czasie dotygał moich piersi, czułam jak twardieją mi sutki. On uśmiechną się i zaczął je przygryzać i ssac. Wkońcu udało mi się zdiąć jego spodnie i zanim się obejrzałam byliśmy już nadzy. To nie był mój pierwszy raz więc wiedziałam co zrobić. Przewróciłam się tak, że on był podemną i zaczęłam go całować coraz niżej. Przez usta, do torsu i pępka. Słyszałam jego cich pomruki. Wziełam jego ''przyjaciela'' do rąk i czaczełam go pocierać. Wiedziałam, że jest mu dobrze. Potem przeszłam do kolejnej fazy, wsadziłam jego ''hazzonde'' do buzi i zaczęłam robić nim okrężne ruchy. Potem zaczęłam go ssać i przygryzać. Słyszałam tylko coraz głośniejsze jęki loczka. Po 20 minutach wyjęłam ''go'' z buzi i zaczęłam całować harrego w drodze powrotnej do ust. On zwinnie przekręcił się, że teraz był na górze. Cały czas mnie całował. Nagle poczułam ''go'' w sobie, oderwałam się od Hazzy i krzyknęłam z całej siły. Myśłam, że mnie rozerwie, gdy trochę się opanowałam spojrzałam na niego. Wyglądał na dumnego z siebie, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Znów zaczął mnie całować. Coraz bardziej przyśpieszał. Oderwał się odemnie, abym mogła swobodnie krzyczeć.
-Mocniej!-wysapałam, a ten tak zrobił. Włączył pełne obroty wygiełam się w łuk i złapałam loczka za włosy, przyciskając go jeszcze mozniej do siebie i zaczęłam cicho pomrukiwać Czułam, że zaraz dojde i on też. Nagle poczułam coś ciepłego w sobie. Spuścił się we mnie. Niezabespieczyliśmy się, miejmy nadzieję, że nic z tego nie będzie. Zachwile ze mnie wyszedł. Poczułam się pusta, tak jakby zabrano mi część mnie, wtedy zrozumniałam, że to z nim chce być do końca życia, że jest moim tlenem. Bez niego nie mogę żyć. Pocałował mnie namiętnie i położył się obok.
-To był najwspanialszy orgazm w moim życiu.-przyznał patrząc mi w oczy. Ja się tylko uśmiechnęłam i wstałam, aby się ubrać. Po 10 minutach nie było śladu po wcześniejszych wydarzeniach, które odbywały się w salonie na ulubionej kanapie Zayn'a. Usiedliśmy na sofie i zaczeliśmy oglądac jakiś denny serial, co raz się całując.
-Głodna jestem.-przerwałam tą wspaniałą chwilę. Hazza wstał i podał mi ręke. Zrobiłam co kazał i poszliśmy do kuchni zrobić sobie kanapki. Wczasie, gdy byliśmy pochłonięci tą zajmującą pracą, przyszli pozostali.
-Co robicie?-spytał...





   Tak się zastanawiam czy nie usunąć bloga. Nie komentujecie, a mi naprawde zależy, aby pisać. Lubie to.

PS. ten rozdział pisałam 3 dni, nie mogłam przebrnąć przez fragment +18.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz